Kolejny dzień, dwudziesty któryś dzień, leżałam i patrzyłam się w sufit. Nie miałam po co wstawać. Mojej matki już nie ma. Mojej rodzicielki.
Łzy. Skrajne emocje.
7 sierpnia odeszła z tego świata. Nie mogliśmy nic zrobić. Absolutnie nic. Bolało ją, widziałam.
- Pati, proszę Cię wstań.. - wyszeptał tata, stojąc w progu mojego pokoju. - Nie podnosisz się z łóżka od...
- Od pogrzebu. - dokończyłam.
Ciężko jest wszystkim, ale tylko ja sobie z tym nie radzę. Kuba i tata, stwarzają pozory, a ja? Nie jem, nie pije, nie wstaje. Nic. Bo nie mam po co. Ale dziś rano, postanowiłam dać z siebie wszystko, zrobić to dla niej. Wiedziałam, że chciałaby tego.
Wstałam, założyłam czarne spodnie od dresu i czarną luźną koszulkę.
Wszystko od tamtego czasu u nas w domu jest czarne, nie tylko ubrania. Śniadanie czekało na mnie na stole.
- Cześć siostra. - usłyszałam.
I dostałam buziaka w czoło.
Po obiedzie wizyta u babci. Czyli kolejne chwile łez i milczenia. Ona też sobie nie daje rady. Gdy zostałyśmy same babcia przekazała mi kopertę.
- Powinnam już dawno Ci to dać, rybko. - Dodała.
Wyszłam. Najzwyczajniej w świecie wyszłam i poszłam do parku.
Drżące ręce nie pozwalały mi otworzyć koperty. W końcu przerwałam ją, uszkadzając lekko zaróżowiałą kartkę znajdującą się w środku.
Kochana Córciu.
Nie chce, w tym ostatnim liście dawać Ci rad, bo wiem, że na nie już za późno.
Myślę, że poradzisz sobie jak odejdę z tego świata, ale pamiętaj.
Patrze na Ciebie. Jestem tam u góry, zawsze, ale to zawsze możesz się do mnie zwrócić.
Tylko będziesz musiała mnie szukać w szeleście liści, podmuchu wiatru lub szumu fal.
Nigdy nie przyjdę ot tak. Będę patrzeć jak dorastasz, jak dorastają moje wnuki.
Tak na prawdę ja nie odejdę, będę tylko trochę dalej. Ale będę.
Będę odwiedzać Cię w snach i czuwać koło Ciebie w nocy.
Bardzo Cię kocham.
Twoja mama.
Nie mogłam powstrzymać łez.
- Damy sobie razem radę, mała - usłyszałam głos brata.
Przytulił mnie, i siedzieliśmy w milczeniu chyba wieczność, ale potrzebowałam tego. Zrozumienia jednaj z najbliższych mi osób.
' Tomek, potrzebuje Cię. ' - wystukałam na klawiaturze telefonu brata. Mój leżał gdzieś rozładowany. Od kilkunastu dni.
Odkąd nie ma mamy, wszystko wydaje się takie rozładowane, ja, tata, Kuba..
Nie dajemy sobie rady bez Ciebie Mamusiu, wróć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz